Ponieważ praca w biurze nigdy nas nie pociągała, postanowiliśmy żyć z tego, co nam najlepiej wychodzi czyli z latania. Ale nikt nie chciał nam płacić za wiszenie w powietrzu. Nagrody na zawodach też okazały się rzeczowe, a nie gotówkowe. Nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy to zrobić profesjonalnie.
Tak powstała Szkoła Latania. A właściwie cały kombinat, bo zajmujemy się również sprzedażą sprzętu firm FreeX, Voody Walley, Bräuniger i in., komisem (mamy miękkie serce i bierzemy w rozliczeniu sprzęt używany), lotami w tandemie (znasz drugi taki sport, w którym ktoś by cię spytał czy nie przeleciałbyś mu dziewczyny?) oraz organizujemy wyjazdy w cieplejsze kraje z większymi górami i lepszą kuchnią. Na zaproszenie władz lokalnych organizowaliśmy też pokazy, bo znudziło nam się ciągłe mylenie nas z motolotniarzami.